Organizacje ekologiczne chciały uniemożliwić wykonanie pozwolenia na remont części toru wyścigów konnych, które tor wyścigowy uzyskał prowincji Noord-Holland, ponieważ dwa chronione zwierzęta powinny mieć swoje naturalne siedlisko na dwóch hektarach gruntu, na którym prowadzone będą prace, tj. to śmierdzi (Bufo kalamita), gatunek ropuchy i jaszczurki szarej, znany również z nazwy martinczek (Lacerta agilis).
Sąd uzasadnił swoją decyzję następującym stwierdzeniem: „Ponieważ jest to stosunkowo niewielki obszar, a zwierzęta nie znajdują się na liście gatunków zagrożonych, trzeba wziąć pod uwagę, że interes publiczny w organizacji Grand Prix Holandii jest w tym przypadku ważniejszy. Co prawda jest to inwazja na środowisko naturalne obu gatunków zwierząt, ale zaburzenie będzie w dużej mierze tymczasowe, a obszar nie straci swojego szczególnego statusu siedliska przyrodniczego”.
Tor wyścigów konnych w Zandvoort inaczej czeka kolejny pozew, którą sąd rozpatrzy w piątek. Kwestią sporną w tym czasie jest ilość azotu, jaka powinna zostać uwolniona do atmosfery podczas prac budowlanych i weekendu wyścigowego. Jak gwarantowali liderzy prowincji Noord-Holland i samego toru wyścigowego, emisje będą mieścić się w dopuszczalnych granicach.
Jednak organizacje ekologiczne nadal chcą wprowadzenia zakazu pracy na torze wyścigowym do czasu zakończenia sprawy i upewnienia się, że emisje nie zostaną przekroczone. Z drugiej strony kierownictwo toru wyścigowego spodziewa się, że tak 4 listopada można rozpocząć remont.