Zwycięzca wyścigu, Lewis Hamilton, nie był pod wrażeniem podstawowego charakteru organizatorów: „Cała rzecz wydała mi się trochę przerażająca, przesadna i naprawdę dziwna. Wolałabym raczej, żeby ktoś rzucił we mnie kubkiem z daleka czy coś. Faktem jest, że naprawdę żyjemy w dziwnych czasach”.
„W pracy wszystko wydaje się prawie normalne. Jeśli jesteś na torze Red Bull Ring, odległość do trybun jest wciąż dość duża i właściwie nie odczuwa się zbytnio, że nie ma tam kibiców. dodaje Hamilton, który przekonująco wygrał drugi wyścig w Spielberg, po pozostawieniu wszystkich innych w tyle w kwalifikacjach o grubą sekundę.
„Zdajesz sobie sprawę, że na torze wyścigowym nie ma fanów, dopiero gdy wysiadasz z samochodu wyścigowego” sześciokrotny mistrz świata opowiada o ściganiu się przed pustymi trybunami: „Wtedy wszystko jest ciche i myślisz, że to takie dziwne. Chciałbym podzielić się dobrym wynikiem z moimi fanami, ale niestety w tej chwili nie jest to możliwe. A potem są te pudła z trofeami. Nie wiem, to wszystko jest dla mnie trochę dziwne”.