in

Dakar 2024: Zawieszenie z powodu wypadku kibica, zwycięstwo etapowe de Meviusa

Pierwszy etap 46. ​​Rajd Dakar musieli zatrzymać się na samym początku. Jako pierwsi do wyścigu przystąpili motocykliści. Potem przyszła kolej na samochody. Powinien zacząć pierwszy Briana Baragwanatha, ale kierowca ekipy Century nie dotarł na czas na linię startu.

Lionela Bauda (Overdrive Toyota) w końcu ruszył na etap, ale już po przejechaniu 200 metrów doszło do wypadku, w którym doszło do wypadku zaangażowanego widza. Rozpoczęcie testu prędkości zostało natychmiast odwołane. Baud wrócił na linię startu.

Według pierwszych informacji organizatora – tak „widz został opatrzony przez zespół medyczny i przewieziony do pobliskiego szpitala”. Według dyrektora Dakaru Dawid Caster stwierdzili tam złamanie kości piszczelowej i kości udowej. Wyścig dla kierowców wreszcie rozpoczął się po godzinnym opóźnieniu.

Dzień wcześniej w prologu odbyła się gra taktyczna. Mattias Ekström (Audi) ustanowił najszybszy czas i zdecydował się na dziesiątą pozycję startową. Obrońca tytułu Nasser Al-Attiyah (Prodrive) celowo zwolnił jazdę, aby uniknąć zajęcia miejsca w pierwszej dziesiątce.

Al-Attiyah wystartował dzisiaj z 12. miejsca. Carlos Sainz (Audi) miał ten sam plan, ale jako pasażer Łukasza Krzyża popełnił błąd w nawigacji. Potem zbyt długo pozostawali na torze, ponieważ źle obliczyli czas. W rezultacie Sainz zakończył prolog na 48. miejscu w kurzu wielu samochodów.

A jednak tak jest Sainz pokazał dzisiaj dobry występ i po przejechaniu 414 kilometrów zakończył etap na drugim miejscu. Hiszpanowi do zwycięstwa etapowego zabrakło 1:44 minuty. Niespodziewanym zwycięzcą pierwszego etapu został Guillaume de Mevius (Overdrive – Toyota). Belg zostawił wszystkich faworytów w tyle.

Wśród tych, którzy stracili dużo czasu na pierwszym z dwunastu etapów, byli także ich koledzy z drużyny Prodrive Sebastiena Loeba in Nassera Al-Attiyaha. Obaj dotarli do mety w Al-Henakiyah ponad 20 minut za de Meviusem i poza pierwszą dziesiątką.

Drugi etap w niedzielę prowadzi od Al-Henakiyah 662 km w kierunku wschodnim do Ad-Dawadimi. Następuje długi odcinek łączący, po którym następuje 470-kilometrowy test prędkości. Czekają nas pierwsze wydmy.

Motocykliści: zwycięzca 1. etapu Ross Branch po zaliczeniu czasu

Oddział w Ross, zawodnik Team Hero, został zwycięzcą pierwszego etapu klasyfikacji motocyklowej Rajdu Dakar 2024 w Arabii Saudyjskiej. Kierowca z Botswana nie jako pierwszy przekroczył linię mety dzisiejszego etapu, ale później został nagrodzony czasem za udzielenie pierwszej pomocy poległemu zawodnikowi – kierowcy Hondy i wczorajszemu zwycięzcy Toshiego Schareiniego.

Od samego początku nawigacja na scenie była trudna. Zawody odbyły się na terenie Dakar v Arabia Saudyjska nigdy wcześniej nie podróżował. Uczestnicy musieli także odnaleźć drogę wśród wielu wygasłych kraterów wulkanicznych.

Skategoryzowany odcinek liczył 414 kilometrów. Drużyna Bohater doświadczył poważnego wypadku już po przejechaniu 82 kilometrów. Joaquima Rodriguesa źle upadł. Jego koledzy z drużyny Sebastian Bühler i Joan Barreda Bort zatrzymali się, aby udzielić mu pierwszej pomocy.

Kiedy przybył helikopter z lekarzami, Rodrigues był już przytomny. Według pierwszych informacji Portugalczyk mógł doznać złamania. Został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w mieście Al-'Ula.

Buhler in barreda otrzymał zaliczenie czasu za udzielenie pierwszej pomocy po etapie. Branch już wcześniej po przejechaniu 225 kilometrów prowadził w wirtualnej klasyfikacji pośredniej Pablo Quintanilla (Hondy). Następnie Branch i Quintanilla zatrzymali się, aby pomóc Schareinie, która wygrała prolog. Według wstępnych informacji Schareina złamał lewy nadgarstek. Musiał wcześniej zakończyć wyścig.

Pierwszy reprezentant Słowenii Toni Mulec ukończył pierwszy etap na 29. miejscu, ale nie jest jasne, co s Szymon Marczicz, czego nie ma w oficjalnych wynikach I etapu.

Później dowiedzieliśmy się, że tak z Mariboru zapisany z trasy z helikopterem, Marčič a po zakończeniu etapu powiedział: „Niestety skończyło się tak jak najmniej chciałem. Na 40 kilometrze po wskoczeniu na motocykl zerwało się połączenie tylnego amortyzatora z przednią częścią ramy silnika, przez co zostałem praktycznie bez amortyzatora. Walczyłem jeszcze przez 300 kilometrów, mimo że rower ślizgał się na tylnym zbiorniku. Spędziłem dużo energii, stojąc cały dzień, aby jak najbardziej odciążyć tył. Jednak na około 60 km przed metą silnik całkowicie zgasł, bo w końcu zepsuł się amortyzator. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak ścigać się o jak najlepsze miejsca w poszczególnych etapach. Jestem bardzo zawiedziony, ale tak właśnie jest."

Dodaj odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany. * Oznacza pole wymagane

Genesis GV70 został poddany obróbce terenowej przez firmę Delta

Volkswagen opóźnia rozpoczęcie produkcji ID.7 ze względu na luźniejsze przepisy Euro2